Książka, w której dzieci są dziećmi

Któregoś dnia, parę lat temu w Wypożyczalni dla Dzieci i Młodzieży rozpoczął się remont. Tego dnia wiele starszych książek zostało wysłanych do magazynów. Kiedy do sterty książek skazanych na magazyn trafiły "Wakacje na guziku" nie mogłam się na to zgodzić. Tego dnia gotowa byłam walczyć o jej pozostanie na półkach dostępnych dla czytelników - schować, przemycić, z powrotem włożyć między inne książki, a nawet w razie potrzeby złapać za miecz i bronić jej przed wrogiem. Dlaczego tak mi zależało?

Mogłabym w tym miejscu napisać o ogromnym sentymencie do tej książki, wspomnieniach o tym jak wielokrotnie wracałam do niej w dzieciństwie, ale to nawet nie o to chodzi. Magia, niesamowita magia tej książki polega na tym, że dzieci są w niej dziećmi. Nie ratują świata, nie rozwiązują skomplikowanych detektywistycznych zagadek, a ich wypowiedzi nie są ciągle zaskakujące i zabawne.

Są prawdziwe, ich radości, przyjaźnie, zabawy, sposób poznawania świata - wszystko jest prawdziwe. Nie parają się czarami niczym Harry Potter, nie planują przestępstw jak Artemis Fowl.

Agnieszka i jej koledzy, Olek, Gucio i Janek przeżywają swoje ostatnie wakacje zanim po raz pierwszy w życiu przekroczą próg szkolny. Wspólne zabawy, poszukiwania skarbów, wycieczki i spotkania ze smokiem mają dla nich większe niż zwykle znaczenie, ponieważ od września będą "dorośli". Miejscem ich zabaw staje się malutka wysepka - wzniesienie na podmokłych łąkach. To właśnie tam dzieciaki spędzają swoje magiczne wakacje na Guziku.

Gdybym któregoś dnia spotkała autorkę, Lucynę Skompską, powiedziałabym jej, że stworzyła najlepszą historię o dzieciach jaką czytałam. Nie znalazłam jeszcze drugiej tak absolutnie zwykłej i przez to zachwycającej powieści. Mam kilka na oku, bo podejrzewam, że tego typu książek o dziecięcych przygodach trochę jednak jest, ale zdaje sobie sprawę, że lepszych nie ma - są tylko porównywalne. I właśnie dlatego nie pozwoliłam, żeby ta książka zniknęła w magazynie. I dlatego polecam ją czytelnikom.

Ciekawa książka dla 6 i 7 latków idących po raz pierwszy do szkoły, a w sumie nie tylko, bo po prostu dla wszystkich, .

Wiecie co? Chyba ją sobie przeczytam jeszcze raz...

Komentarze