Och! Ryszard!

Jakiś czas temu odczulam przesyt fantastyki. Żadna książka, nawet któregoś z moich ulubionych autorów, nie potrafiła mnie zainteresować. Postanowiłam na jakiś czas zmienić tematykę i poczytać o prawdziwych ludziach. Wymyśliłam sobie, żeby każda z tych książek przedstawiała historię człowieka z innej branży. Skończyłam już wspomnienia Julii Child (kucharki) i Roberta Górskiego (kabareciarza), a dosłownie parę minut temu obróciłam ostatnią kartkę książki Ryszarda Kalisza. Pierwsza dwójka doczeka się jeszcze swojej notatki, natomiast w tej skupię się na naszym polityku.

Swego czasu Ryszard Kalisz był wszędzie. Ilekroć włączałam telewizor i "skakałam" po kanałach zawsze gdzieś na niego trafiłam. Przynajmniej takie miałam wrażenie - w telewizjach informacyjnych 24h, w programach publicystycznych, wywiady, debaty, wiadomości, oraz różnego rodzaju programy, nawet te plotkarskie czy śniadaniowe. Nie przeszkadzało mi to szczególnie - chce, niech się lansuje, w końcu jest politykiem - musi się pokazywać. Dodatkowo, bez względu na jego poglądy, zawsze ładnie się wypowiada, ciężko go wyprowadzić równowagi, więc przynajmniej nie można mu zarzucić, że pcha się do telewizji znając zaledwie kilkanaście słów i po to, żeby robić widowisko. Z tego względu zdecydowałam się na jego książkę, mając nadzieję, że będzie czymś więcej niż obrzucaniem błotem politycznych przeciwników.

"Ryszard i kobiety" jest pozycją bardzo nietypową. Polityk podkreśla już we wstępie, że nie będzie chodziło o "jego kobiety" , tylko o sposób w jaki on postrzega płeć przeciwną, jej prawa oraz rolę w życiu prywatnym i publicznym . To bardzo niebezpieczny temat dla mężczyzny - jedno złe słowo i zostanie on rozszarpany przez organizacje feministyczne. Po przeczytaniu jednak stwierdzam, że Pan Kalisz wiedział co robi. Oj, bardzo dobrze wiedział.

Z pewnego względu, o którym napiszę za chwilkę byłam raczej negatywnie nastawiona do tej książki. Podejrzewałam, że cała publikacja będzie przesiąknięta lizusostwem, a każda strona będzie krzyczeć: "Kocham was kobiety! Głosujcie na mnie!". No cóż, można chwilami mieć takie wrażenie, ale na szczęście autor uniknął przesady i słodkości. Tak naprawdę odczuwałam coś takiego jedynie w momentach kiedy pisał o jakiejś znanej kobiecie i zwracał uwagę, że gdzieś w swoim postępowaniu popełniła jakiś błąd, po czym chronił się za stwierdzeniem - "za bardzo jej nie wychodziło, chociaż jest niezwykle mądrą i inteligentną kobietą". (s. 57)

Ryszard Kalisz po prostu opisuje kobiety ze swojego punktu widzenia. Robi to niezwykle taktownie, nie krytykuje i bardzo podkreśla swój ogromny szacunek do płci przeciwnej. W jego książce znajdziemy zarówno zdarzenia z jego prywatnego życia, jak i przemyślenia dotyczące znanych, silnych kobiety z Polski i z całego świata. I to jest chyba największa zaleta tej książki - nie jest to książka o autorze, nie ma w niej politycznej propagandy (poza chwilami kiedy następuje atak na polityków, którzy nie potrafią spojrzeć na kobietę jak na równorzędnego partnera), a jest dużo wsparcia dla dyskryminowanych kobiet i chęć udowodnienia, że nie każdy mężczyzna to szowinista.

ryszard kalisz ryszrad i kobiety Dlaczego jednak ta książka wywarła na mnie początkowo negatywne odczucie? Bardziej ze względu na sposób jej wydania niż na autora. Kiedy na nią patrzę przypomina mi się wypracowanie w szkole średniej - nauczyciel kazał napisać referat na 10 stron - no to dawało się czcionkę 20, kilkanaście zdjęć i wychodziło 10 stron, chociaż tekstu może na 4. "Ryszard i kobiety" ma podobnie: 138 stron, ogromna czcionka, mnóstwo zdjęć, koniec rozdziału oznacza, że następna strona będzie pusta, za zdjęciem również pusta strona, a wśród tekstu pojawiają się w ramkach cytaty, które dodatkowo zajmują sporo miejsca. Najlepszym przykładem są strony od 59 do 63. Na stronie 59 są cztery zdania kończące rozdział, 60 jest pusta, 61 to zdjęcie, więc 62 również jest bez tekstu. Dopiero na 63 zaczyna się nowy rozdział. Do tego twarda okładka i wychodzi nam elegancko wydana publikacja, której cena to 49,90! Dla mnie to po prostu przesada i naciąganie na kasę.

Ciekawa jest reakcji mężczyzn na książkę Ryszarda Kalisza. Osobiście na pewno polecam ją wszystkim Paniom - bardzo miło jest przeczytać jak to facet stwierdza, że jesteśmy silne, mądrzejsze i wszystko potrafimy.

Komentarze