Od tego się zaczęło

W połowie lat 90-tych na ekranach polskich telewizorów pojawiła sie "Czarodziejka z księżyca". Razem z nią pojawił się zachwyt dzieci nad japońskimi bajkami oraz przerażenie rodziców nad treścią tych historyjek.

Maszyna ruszyła. Zaraz potem pojawili się Yattaman, Dragonball, Pokemony i wiele innych bajek (był nawet "Zorro" w japońskiej wersji) i poziom ich popularności na zawsze pogrzebał nadzieje zaniepokojonych rodziców na pozbycie się tego typu animacji z programów telewizji. A wszystko zaczęła właśnie płaczliwa Usagi Tsukino i jej przyjaciółki. Ja sama, gdy byłam dzieckiem całkowicie ją uwielbiałam - miałyśmy nawet z koleżankami funklub i po szkole bawiłyśmy się w czarodziejki.
Właśnie wtedy do Polski trafiła też manga - komiksy tworzone w Japoni, cieszące sie w tym kraju ogromną popularnością, zarówno wśród dzieci jak i dorosłych. Czytałam nawet kiedyś, że w kraju Kwitnącej Wiśni wszelkiego rodzaju mangi jest tyle, że większość czytających kupuje zeszyt z komiksem i po przeczytaniu go wyrzuca, bo znajomi i tak mają swoje egzemplarze, a do raz przeczytanych nie opłaca się wracać, bo jest całe mnóstwo innych.

Niedawno miałam okazję, po raz pierwszy w swoim życiu (wcześniej mnie jakoś nie ciągnęło), przeczytać mangę "Czarodziejka z księżyca". Ciekawie było wrócić do tego tematu po tylu latach.
Niesety chyba za bardzo dorosłam, ale nie porwała mne ta historia. Bardzo często łapałam się na tym, że wiele rzeczy pamiętam jeszcze z serialu (po taki czasie! :)) i nie ma wielkiej różnicy w treści. Najpierw mówiąz kot Luna odnajduje Usagi i zmienia ją w Czarodziejkę z Księżyca. Następnie po kolei znajdują się jej towarzyszki z innych planet - Merkury, Mars, Jowisz, Wenus. Cały czas pojawiają się przeciwnicy, potwory, którzy chcą albo zniszczyć Ziemię albo zawładnąć Ziemią. Czarodziejki chronią więc naszą planetę przed wrogami, z których każdy jest silniejszy od poprzedniego i jest coraz ciężej. Zawsze wtedy pojawia się bardzo dosadne przesłanie, które głosi, że miłość i dobroć jest najwazniejsza, oraz że dla ratowania przyajciół trzeba się poświęcić. Jest to miłe, aczkolwiek ilość tego przesłania jest lekko irytująca.

czarodziejka z księżyca
Jeśli chodzi zaś o rysunki, które w mandze są ponoć najważniejsze, myślę, że są na dobrym poziomie. Bardzo delikatne, nastawione bardziej na pokazanie piękna czarodziejek niż ich emocji, ale naprawdę miło się ogląda. Oczywiście jestem tylko przeciętnym czytelnikiem, a nie znawcą tematu.

Polecam ten cykl młodym dziewczynom i osobom, które dawno temu lubiły "Czarodziejkę z księżyca" - na pewno będzie to ciekawa podróż w przeszłość. Natomiast dorośli fani mangi jak najbardziej mogą przeczytać, chociaż podejrzewam, że najczęstszym komentarzem będzie "Fajne, ale czytałam/em lepsze".

Komentarze