Pan Brumm śmieszy

pann brumm
Tym co dzieci lubią jest śmiech - jeżeli książka potrafi ich rozbawić to chętnie do niej wrócą. Niestety pisarze i wydawcy tak bardzo przejęli się WIELKĄ MISJĄ ROZMÓW O POWAŻNYCH TEMATACH I PRODUKCJĄ AMBITNYCH ILUSTRACJI, że, o dziwo! - ciężko jest trafić na fajną, nową książkę dla dzieci, która nie ma "drugiego dna".

"Ta książka pomoże Twojemu dziecku zrozumieć, że ważna jest [tu następuje słowo, które jest ważne]", "Książka, dzięki której Twoje dziecko...", "Wielkie problemy Twojego dziecka" - okładki i recenzje krzyczą o Wielkiej Misji. I to jest oczywiście bardzo ważne, ale dziecko musi być czasem beztroskie. I tak jak dorosłe kobiety czytają romanse dla odprężenia, tak dzieci muszą czasem przeczytać bajkę z misją bycia bajką. I już. Tylko ile razy można czytać 10 wersję "Kopciuszka"?


Jestem świadoma tego, że przesadzam, ale spróbujcie kupić zbiór bajek dla dzieci, które nie będą kolejną wersją znanych bajek typu "Śpiąca królewna", albo pełne morałów pchających się z każdej strony, albo infantylnych o puszystych misiach zakończone zawsze " i wtedy misu zrozumiał, że kocha swoją mamusię". To wcale nie jest takie proste. A przed nami Mikołaj i Gwiazdka.

Na szczęście jest Pan Brumm - niezdarny, ale jakże pocieszny niedźwiadek, który potrafi sprawić, że mały czytelnik się zaśmieje. W części "Pan Brumm utknął na dobre" nasz bohater przez przypadek zrzuca sobie na głowę akwarium z rybką. Jak to teraz ściągnąć, ale tak, żeby Kaszalot (czyli rybka) nie spadła na podłogę? W czasie prób Pan Brumm będzie miał jeszcze parę takich nietypowych wypadków.

Cała historia została wspaniale zilustrowana, dlatego nadaje się przede wszystkim do czytania z jednym czy z dwójką dzieci, które w trakcie mogą oglądać śmieszne obrazki.

Książkę Daniela Nappa przetestowałam na grupie 6-latków. Śmiały się i domagały kolejnych części, dlatego mogę spokojnie ją polecić.

Komentarze