Sprinterki

To będzie bardzo krótka recenzja:

Jakie są składniki bardzo sztampowego filmu sportowego?

  • bohaterka z nizin społecznych
  • rywalka z bogatego domu
  • rywalka ma rodzinę, w której wszystko jest na pokaz, a tak naprawdę to ambicja i "jak nie wygrasz to nie będę Cię kochać"
  • w połowie filmu są zawody, które przygrywają i muszą się dogadać
  • dobry trener
  • bezduszni sponsorzy
  • smutna, samotna scena na boisku/stadionie/ hali sportowej 
  • kontuzja koleżanki, która uświadomi wszystkim, że życie jest kruche
  • wątek miłosny wciśnięty na siłę, zwierający 3 sceny
  • nieporozumienie w związku miłosnym, żeby happy endy były jeszcze bardziej "happy"
  • niespodziewana szansa na udział w walce o medal/puchar
  • jakże "zaskakujące" zakończenie"
Weźcie te wszystkie schematy dopiszcie sobie zagadnienia - biegi, sprint, Mistrzostwa Świata i macie "Sprinterki". Film z 2012 chyba nawet nie udaje, że miał być czymś innymi niż wakacyjnym "feel-good movie".  Fabułę i zakończenie da się przewidzieć do samego patrzenia na plakat.

ALE...
Mimo wszystkich tych zgranych motywów "Sprinterki" są miłym, lekkim filmem i mimo wszystko nie mam zamiaru odradzać jego oglądania. Na chandrę, albo w ramach motywowania się jak najbardziej będzie pasował.

Podobały mi się ujęcia sportowe oraz całkiem ciekawy zabieg, żeby sceny na stadionie kręcić w "telewizyjnym" stylu przez co ma się wrażenie, że ogląda się autentyczne zawody.

Aktorzy są ładni, niektórzy nawet się starają. 

Jak ktoś lubi niech ogląda.
Jak ktoś chce się odprężyć też niech obejrzy.

Komentarze