Ostatnią przeczytaną przeze mnie książką był fascynujący, lecz
drastyczny obraz świata kłamliwych i spaczonych przez system
komunistyczny, niektórych komórek państwa ZSRR. Książka ta nosi tytuł
"Archipelag Gułag" Aleksandra Sołżenicyna. Wybrałem ten tytuł, ponieważ
bardzo interesuje mnie ta część historii świata, w której sąsiad
sprzedaje sąsiada, a żaden nawet niewinny obywatel nie może spać
spokojnie, ponieważ milicja w każdej chwili może zapukać do drzwi z
nakazem aresztowania - nigdy nie tłumacząc za co i pod jakim zarzutem.
Książka opowiada o losie właśnie Aleksandra Sołżenicyna niewinnie skazanego za nie wiadomo co i umieszczonego w sowieckim obozie pracy, zwanym dźwięcznie GUŁAGIEM. Autor opisuje działanie milicji od aresztowania poprzez przesłuchanie do zesłania wreszcie na Sybir, gdzie każdy dzień jest walką o życie w nieludzkich warunkach. Opisuje po prostu swój los oraz losy innych więźniów...
Podobało mi się jak autor realistycznie opisywał obozowe życie i
jak ukazał głupkowaty system komunistyczny zwalczający swoich obywateli
i chcący wszystko wiedzieć. Mydlący oczy politycy okradają swoich
współrodaków, a co jest absurdem robią to prawnie i legalnie bo sami
ustawili prawo.
W książce podobało mi się wszystko - jedyne co mogę zarzucić tej książce to trudny język. Niekiedy musiałem powtarzać rozdziały, ponieważ autor pisze dość twardym językiem. Na tle innych książek wypada w zasadzie ok, lecz trudniej się ją czyta porównywalnie np z "Ucieczką z Auschwitz" Andrieja Pogożewa. Tą czyta się jednym tchem a "Archipelag Gułag" już nie.
Książkę poleciłbym naszym politykom ale i tak to bez sensu ponieważ nie zrozumieliby przesłania nawet kiedy TO by na nich zawarczało a co gorsza ugryzło w tyłek;)
Damian
Książka opowiada o losie właśnie Aleksandra Sołżenicyna niewinnie skazanego za nie wiadomo co i umieszczonego w sowieckim obozie pracy, zwanym dźwięcznie GUŁAGIEM. Autor opisuje działanie milicji od aresztowania poprzez przesłuchanie do zesłania wreszcie na Sybir, gdzie każdy dzień jest walką o życie w nieludzkich warunkach. Opisuje po prostu swój los oraz losy innych więźniów...

W książce podobało mi się wszystko - jedyne co mogę zarzucić tej książce to trudny język. Niekiedy musiałem powtarzać rozdziały, ponieważ autor pisze dość twardym językiem. Na tle innych książek wypada w zasadzie ok, lecz trudniej się ją czyta porównywalnie np z "Ucieczką z Auschwitz" Andrieja Pogożewa. Tą czyta się jednym tchem a "Archipelag Gułag" już nie.
Książkę poleciłbym naszym politykom ale i tak to bez sensu ponieważ nie zrozumieliby przesłania nawet kiedy TO by na nich zawarczało a co gorsza ugryzło w tyłek;)
Damian
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentuj komentuj :)