
Tytuł ten „ zjadaczowi” współczesnej polskiej beletrystki, który nie tak dawno przecież gościł nad Rozlewiskiem Małgorzaty Kalicińskiej wyda się znajomy.
Przypadek czy skuteczny zabieg marketingowy autorki? Sięgając w głąb powieści, pisanej lekkim, nieskomplikowanym językiem, o przypadek będzie coraz trudniej. Z drugiej jednak strony może wypadałoby postawić tezę, że tęsknota za wolnością natury, dla której tylko wschody i zachody słońca są wyznacznikiem czasu, pór roku dotyka coraz liczniejszych.
A najbardziej tych uwikłanych w sidła cywilizacji, dla których kopniak od losu w przysłowiowe cztery litery, okazuje się jednak jego darem.
Majka w podarunku otrzyma jeszcze nowe przyjaźnie, znachorkę Walerię i uroczego weterynarza. Bez obaw więc, z mazurskich klimatów Rozlewiska, można „udać się” w Sudety do Uroczyska, gdzie górski klimat w towarzystwie dobrego humoru, nietuzinkowych postaci tworzą uroczą scenerię, pochłaniającą czytelnika. Daje to możliwość oderwania się na chwilę od realizmu codzienności, bywa, że pisanego jedynie suchą prozą.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentuj komentuj :)