Los w rękach kobiety

Gdyby nie wyzwania czytelnicze nigdy bym nie trafiła na tą książkę...
Gdyby nie wyzwania czytelnicze nigdy bym nie pomyślała o tej książce...
Gdyby nie wyzwania czytelnicze nigdy bym nie zaczęła jej czytać.

Na szczęście podjęłam wyzwania czytelnicze :)

"Przeznaczenie ma na imię Klotylda" jest pierwszą książką, którą przeczytałam w ramach wyzwań. Uświadomiłam sobie dzięki niej, że tego typu akcje są niesamowicie ważne, ponieważ potrafią wyrwać czytelnika ze swoich przyzwyczajeń. A ja nawet nie wiedziałam, że je miałam!

Połączyłam ze sobą "hasło" oraz "dookoła świata", w związku z tym książka, której poszukiwałam musiała nie być literaturą polską lub amerykańską oraz zawierać w swoim tytule słowo "imię" lub dosłownie jakieś imię. W ten o to przedziwny sposób trafiłam na włoską powieść Giovannino Guereschiego.

Powtórzę to jeszcze raz - szczerze wątpię, żebym w innych sposób trafiła na historię Filimaria Duble - niezwykle upartego mężczyzny, który na skutek swej dumy został pozbawiony rodzinnych pieniędzy. Nasz bohater jest bardzo intrygującą postacią - już na samym początku czytelnik może poznać jego niezwykłe poczucie humoru, które połączone z naprawdę dużą inteligencją daje zupełnie nieprzeciętnego człowieka. Od początku wiadome jest, że kogoś tak nietypowego nie mogą spotkać przyziemne przygody. Wystarczy poczekać.

No i faktycznie w losy Fila zostaje wplątana kobieta. Chociaż, jeżeli mam być szczera to właściwie Klotylda wplątuje go w swoje losy. Przedziwny żart, który szykuje ona bohaterowi rozpoczyna cały ten "romans przygodowy". Przy okazji zostaną wplątane w to jeszcze kolejne postaci, które - tak jak Filimario i Klotylda - mają zupełnie wyjątkowe charaktery.

przeznaczenie ma imię klotylda Ciekawe też są "autobiograficzne" wtrącenia autora. Napisałam to w cudzysłowie, ponieważ pierwsze co zrobiłam po zakończeniu lektury to przeszukałam internet w poszukiwaniu informacji o nim. Nie wydaje mi się, żeby opowieści o tym jak ze swoim wujem Filippo robił przekręty i szukał sposobu na ominięcie dziesięciu przykazań (no skoro w biblii nic nie jest napisane o porywaniu chilijskich generałów to można to robić) były prawdziwe. Są za to zabawne i ciekawe.

Ciężko w książce Guareschiego szukać Wielkiej Literatury - to po prostu powieść "rozrywkowa". Mam też niemiłe wrażenie, że "Przeznaczenie ma na imię Klotylda" przechodzi powoli na stos książek zapomnianych. Nie mam zamiaru rzucać się za nią z okrzykiem "moja Ci ona" i chronić ją przed zniknięciem, ale od dzisiaj czytelnikom spragnionym historii lekkich, zabawnych i trochę fajniejszych niż zwykłe romasidło na pewno ją polecę, ponieważ zarówno kobieta jak i mężczyzna znajda w niej coś ciekawego i odprężającego.

Komentarze