
Minęło już prawie dwa lata odkąd z ciekawości sięgnęłam po
książkę Joanny Philbin "Córki". Obecnie są już dwie kolejne części -
"Córki łamią zasady" oraz "Córki wkraczają na scenę". Początkowo bałam,
że autorka skupi się na fabule, która będzie rozbudowaniem artykułów z
kolorowych gazet typu "
córka modelki też chce być modelką" i skupi się na "plotkowym" życiu dziewczyn z dodatkiem nieśmiertelnych pierwszych miłości. Na szczęście oszczędzono mi tego.
W każdej części główną bohaterką jest jedna z trzech przyjaciółek
- Lizzie, córka supermodelki, Carina, której ojciec jest bogatym
potentatem medialnym, oraz Hudson, której mama jest sławną piosenkarką
pop. Każda z nich odczuwa swoje pochodzenie, cień sławnego rodzica czai
się za każdym razem kiedy któraś z bohaterek podejmuje działanie. To
staje się fundamentem wspaniałej przyjaźni, w której dziewczyny
rozumieją się i wspierają.
W pierwszej części poznajemy świat Lizzie, która czuje się
przytłoczona faktem dorastania w towarzystwie jednej z najpiękniejszych
kobiet świata. Nie może uniknąć porównań, chociaż sama odstaje od
typowego modelu piękna. Jednak jej interesująca uroda zostaje zauważona
przez młodą fotografkę i świat mody nagle zaczyna interesować się
dziewczyną. Jednak czy świat jej matki będzie pasował Lizzie? Może
powinna poszukać nowego, swojego świata?

W następnej części Carina, po tym jak upublicznia informację na
temat firmy swojego ojca zostaje odcięta od jego pieniędzy. Koniec
zakupów i wyjazdów - musi nauczyć się żyć z małą tygodniówką.
Jednocześnie zgadza się być jednym z organizatorów Balu Zimowego, gdzie
wyraźnie oczekuje się od niej korzystania ze znajomości i kont jej ojca.
Nie chcąc mówić prawdy o swojej sytuacji nastolatka zaczyna szukać
innych rozwiązań.
W kolejnej odsłonie przygód "Córek" poznajemy Holly - gwiazdę
muzyki pop, która próbuje ze swojej pociechy robić swoją młodszą kopię.
Nie zauważa, że Hudson pod wpływem jej nacisków zaczyna czuć się coraz
bardziej przytłoczona, bo nie pasuje jej ani styl muzyki, ani ogromna
popularność matki. Nastolatka nie ma jednak odwagi, by powiedzieć
prawdę...

Seria "Córki" urzekła mnie przede wszystkim wspaniałym połączeniem
lekkiej i przyjemnej powieści dla nastolatek z wartościową treścią. Z
jednej strony mamy romansik (zwłaszcza w częściach 1 i 2) z drugiej
prawdziwe problemy, z którymi muszą zmierzyć się dorastające dziewczyny.
Kiedy przeglądałam wpisy na temat tych książek, młode blogerki często
pisały, że nie utożsamiają się z Lizzie, Cariną i Hudson, bo bohaterki
są sławne, a one nie. Może to prawda, ale czy wśród nich nie ma takich,
które chlapnęły coś głupio, uniosły się ambicją i pomimo braku wiedzy i
możliwości obiecały, że coś zrobią? Żadna z nich nie ma nadopiekuńczej
matki, która doprowadza ją do szału? Nie ma nikogo kto miałby kompleksy i
ciągle porównuje się z kimś innym? Przykładów problemów, z którymi
każda dziewczyna może się spotkać, a które zostały poruszone w tej serii
jest wiele i wynikają z tego, że dziewczyny są młode, a nie sławne. I
co najważniejsze problemy nie rozwiązują się Córkom same - do ich
rozwiązań bohaterki muszą dojrzeć, poszukać pomocy, albo zmierzyć się z
nimi.
Książki Joanny Philbin są naprawdę warte przeczytania. Polecam
je nie tylko nastoletnim czytelniczkom, ale też rodzicom - może znajdą
sposób na lepsze zrozumienie swoich dorastających córek.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentuj komentuj :)