Ogryzek

"Ogryzek Aureliusza" jest jak tort. Z wyglądu piękny, zapach aż ślinka cieknie, pierwsza warstwa lukru pyszna. Niestety potem coś nie pasuje - biszkopt jest za słodki, warstwy są z kremu, a nie prawdziwej śmietany, a całość ogólnie za słodka.

Tak samo jest z książką Marcina Fabjańskiego - po świetnym pomyśle, jeszcze lepszym opisie i naprawdę zaskakującym początku, czytelnik nagle ma wrażenie, że autorowi odechciało się pisać. To co mogło być najlepszą książką dla młodzieży ostatnich 5-lat, okazało się całkiem znośną powieścią i niestety nic więcej. Po fenomenalnych 50-ciu pierwszych stronach, nagle następuje kilka niedociągnięć fabuły, nagła zmiana akcji i krótkie, nierozwinięte zakończenie.



Jednak "Ogryzek Aureliusza" wcale nie jest złą książką i generalnie polecam ją każdemu do przeczytania. Historia chłopca, który zyskuje niespodziewaną sławę jako najniegrzeczniejsze dziecko w Polsce naprawdę potrafi wyciągnąć z czytelnika szczery uśmiech.
Przykre jest jednak, że to co zapowiadało się na naprawdę niesamowitą powieść okazało się po prostu fajną książką.


Historia Aureliusza "Spidiego" to właśnie taki ogryzek. Był kiedyś pięknym jabłkiem, a potem go poobgryzali.

Komentarze