Okrutne zakończenie

Wyzwania czytelnicze to bardzo fajna sprawa. W poprzednim miesiącu dzięki nim przeczytałam powieść, na którą nigdy bym nie trafiła. W tym miesiącu znowu postanowiłam połączyć dwa wyzwania - tym razem HASŁO i Z PÓŁKI. Po raz kolejny akcja ma pozytywny wynik, ale nie dlatego, że trafiłam na super książkę - tym razem dzięki wyzwaniom na moich przeładowanych półkach będę miała miejsce na nową książkę.

Po niezwykłym "Pamiętniku" i ślicznej "Jesiennej miłości" chętnie nabywałam kolejne pozycje Nicholasa Sparksa. Niestety ze względu na brak smoków ;) i duży napływ nowości zawsze myślałam o nich "przeczytam innym razem". Ten czas jednak jakoś nie nadchodził, aż w końcu musiałam przeczytać jakąś książkę, która w swojej treści zawierała LIST oraz została przeze mnie zakupiona i stała na półce. I tak zabrałam się za czytanie "I wciąż ja kocham".

Książka opowiada o miłości Johna i Savannah, którzy zakochują się w sobie na jednej z wakacyjnych plaż. On podczas przepustki w wojsku odwiedza ojca, ona jest wolontariuszką budującą domy. Uczucie między nimi jest wielkie i szczere, obiecują sobie, że pomimo odległości uda im się wytrwać razem. Dziewczyna wiernie czeka i pisze listy, a John marzy o niej bez przerwy - niedługo wyjdzie z wojska i będą mogli się pobrać. Niestety, zamach z 11 września sprawia, że mężczyzna zostaje w wojsku dłużej i to kończy ich związek. Nie kończy to jednak miłości i nawet po latach rozłąki nasz bohater postanawia jeszcze raz spotkać ukochaną.

Jest mi niesamowicie przykro, że muszę to napisać. Nie podobało mi się. Ładna historia, dobrze napisana, interesujące postaci, ale posiada dwa ogromne minusy, których nie mogłam przełknąć. Pierwszy to irytująca, słodka, nierealna Savannah. Jest jak wzięta z bajki o Kopciuszku - tak dobra, piękna, każdy ją kocha, przygarnia zwierzątka, buduje domy dla pokrzywdzonych, chce pracować z upośledzonymi dziećmi, ma najlepsze oceny, a codziennie rano ptaszki układają jej fryzurę, a jednorożce doradzają w co powinna się ubrać (te dwa ostatnie to oczywiście ironia). Podejrzewam, że na świecie naprawdę są takie osoby i cieszy mnie to. Jednak taka osoba nie pasuje na główną postać, jest mdła, przesłodzona i po prostu irytująca. Nie ma co się dziwić, że zakochany w niej John zdecydował się na pozostanie w wojsku - nasza miss dobroci powinna zaczekać. Jednak w tym momencie pojawia się ktoś kto jeszcze bardziej potrzebuje jej niezwykłego ciepła i John zostaje listownie rzucony.

i wciąż ją kocham nicholas sparks Drugim minusem jest zakończenie książki i jestem nim tak oburzona, że zdradzę go za chwilę - jeżeli ktoś nie czytał powieści niech pominie fragment napisany na zielono.




SPOILER
SPOILER
SPOLIER
Wiele osób uważa, że książka nie ma happy endu. Kiedy John spotyka ponownie Savannah, ona jest już mężatką. Niestety jej mąż jest ciężko chory i pomóc mu może tylko bardzo kosztowne leczenie. John, który w spadku po ojcu otrzymał trochę dodatkowych pieniędzy przekazuje je anonimowo na leczenie Tima i w epilogu dowiadujemy się, że kuracja zadziałała i Savannah jest ze zdrowiejącym mężem, a główny bohater patrzy samotnie w księżyc i wspomina swoja wielką miłość. No dobra - bohaterowie nie kończą razem, ale mąż bohaterki, bardzo miły i dobry facet dostaje szansę na przeżycie. To nie jest happy end? Bardzo mi przykro, ale uważam, że autor kierując myśli czytelnika w stronę "niech mąż umrze, a oni będą razem" zrobił coś paskudnego.

Nicholas Sparks zawsze potrafił grać na uczuciach czytelników. Tym razem jednak trochę przegiął i powieść wydaje mi się trochę sztuczna. Polecam ją jednak wszystkim, którzy lubią pochlipać nad książką. Ja, co prawda, wyjątkowo nie płakałam, ale może potrzebuję zmienić na jakiś czas typ książek...

Komentarze