Uwielbiam książki o smokach. Jeśli się tylko dowiem się o jakiejś
nowej powieści pędzę do księgarni, bo już musi być moja. Jakiś czas
temu usłyszałam o cyklu "Temeraire" z zaznaczeniem, ze jest to coś co
powinnam przeczytać. Zdziwiłam się, bo tytuł cyklu skojarzył mi się ze
statkiem, a nie jest to temat, który szczególnie by mnie fascynował.
Oczywiście smok na okładce książki uświadomił mi, że to jest jednak coś
dla mnie :) .
Akacja serii dzieje się w czasie wojen napoleońskich. Opowiada historię kapitana Willa Laurence'a, którego okręt przechwytuje francuską fregatę i odkrywa, że na pokładzie znajduje się jajo smoka. Zwierzątko wykluwa się na morzu i na swojego opiekuna wybiera sobie Laurenca, który w związku z tym musi porzucić służbę w marynarce, wstąpić do Korpusu Powietrznego i przejść szkolenie bojowe. Anglię czeka bowiem inwazja napoleońskich sił powietrznych.
Pierwsza część cyklu Naomi Novik jest naprawdę rewelacyjna
książką. Zachwycający jest sposób w jaki autorka połączyła świat
rzeczywisty z fantastyczym i stworzyła nową, całkiem wiarygodną
historię. Warto przeczytać "Smoka jego królewskiej mości" choćby po to,
by przekonać się jak takie spojenie światów wyszło.
Największym jednak atutem książki jest duża ilość smoków - ich ras, opisów, charakterów. Każdy jest inny, ma własną historię, przyzwyczajenia, osobowość, czy nawet inteligencję. Potraktowane są dosyć oryginalnie - zwykle w książkach fantasy dragony opisywane są jako "prastare istoty o wielkiej mądrości", lub w drugą stronę - nie potrafiące mówić, wielkie jaszczury, okrutne drapieżniki. W "Temeraire" natomiast mamy młodego smoka, szczeniaka, którego trzeba uczyć, dlaczego nie wolno jeść cudzych owiec, wielką Leatificat, czy głupiutkiego Volatilusa.
Trochę gorzej wypadają ludzie - Will jest irytująco uczciwy i honorowy, a jeśli ktoś był głupi na początku będzie głupi na końcu. Nie ma przemian, ewolucji charakterów i szarości. Kogoś albo lubimy albo nie i raczej się to nie zmieni.
Minusem książki są niestety jej kolejne części. Druga momentami przynudzała bardzo, trzeciej nie przeczytałam w całości. O kolejnych się nie wypowiadam, bo jak utknęłam w połowie "Wojny prochowej" tak na razie tam zostałam. Nie wiem - może miałam wtedy gorszy dzień, ale na razie poczytam coś innego.
Samą pierwszą część polecam jak najbardziej :)
Akacja serii dzieje się w czasie wojen napoleońskich. Opowiada historię kapitana Willa Laurence'a, którego okręt przechwytuje francuską fregatę i odkrywa, że na pokładzie znajduje się jajo smoka. Zwierzątko wykluwa się na morzu i na swojego opiekuna wybiera sobie Laurenca, który w związku z tym musi porzucić służbę w marynarce, wstąpić do Korpusu Powietrznego i przejść szkolenie bojowe. Anglię czeka bowiem inwazja napoleońskich sił powietrznych.

Największym jednak atutem książki jest duża ilość smoków - ich ras, opisów, charakterów. Każdy jest inny, ma własną historię, przyzwyczajenia, osobowość, czy nawet inteligencję. Potraktowane są dosyć oryginalnie - zwykle w książkach fantasy dragony opisywane są jako "prastare istoty o wielkiej mądrości", lub w drugą stronę - nie potrafiące mówić, wielkie jaszczury, okrutne drapieżniki. W "Temeraire" natomiast mamy młodego smoka, szczeniaka, którego trzeba uczyć, dlaczego nie wolno jeść cudzych owiec, wielką Leatificat, czy głupiutkiego Volatilusa.
Trochę gorzej wypadają ludzie - Will jest irytująco uczciwy i honorowy, a jeśli ktoś był głupi na początku będzie głupi na końcu. Nie ma przemian, ewolucji charakterów i szarości. Kogoś albo lubimy albo nie i raczej się to nie zmieni.
Minusem książki są niestety jej kolejne części. Druga momentami przynudzała bardzo, trzeciej nie przeczytałam w całości. O kolejnych się nie wypowiadam, bo jak utknęłam w połowie "Wojny prochowej" tak na razie tam zostałam. Nie wiem - może miałam wtedy gorszy dzień, ale na razie poczytam coś innego.
Samą pierwszą część polecam jak najbardziej :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentuj komentuj :)