"Dziewczyny z Hex Hall" Rachel Hawkins
jest kolejną książką, która opowiada o czarownicach, wampirach i
zmiennokształtnych. Głowna bohaterka, czarownica Sophie Mercer ciągle
wpada w kłopoty przez używanie magii. Zostaje zesłana do Hekate Hall -
szkoły z internatem dla kłopotliwych postaci z legend. Sophie, oprócz
innych czarownic, spotka tam zmiennokształtnych, wampiry, elfy i wredne
nauczycielki. Chociaż niestety te ostatnie są postaciami nie tylko z
legend.
Książka, której ogromnym minusem jest
to, że jest milionową książką z serii "Zmierzch-był-super-więc
wydajmy-wszystko-co-jest-podobne", ma na szczęście kilka plusów.
Pierwszy plusem jest język (lub tłumaczenie) książki - czyta się lekko,
opowieść płynie i można się zapomnieć, zrelaksować, odpocząć od
rzeczywistości.
Kolejnym plusem jest zredukowana ilość
romansowych wstawek. Parę razy co prawda Sophie westchnie na widok
ukochanego, ale ten ukochany z fabułą będzie miał wiele wspólnego, no i
koniec wątku miłosnego jest mile zaskakujący. Największym właśnie plusem
jest zakończenie książki - zaskakujące i nietypowe.
Obawiam się, ze druga część niestety
zmieni ten pogląd. Opis kolejnej części, zapowiedzianej w Polsce
prawdopodobnie na wakacje 2011, już sugeruje, że wątki, które tak fajnie
i tajemniczo się zakończyły zostaną rozwinięte. Osobiście uważam, że
nie jest to konieczne i kolejna część zniszczy ten miły niedosyt i
nietypowość wątku romansowego, ale trudno - nie ode mnie zależy.
"Dziewczyny z Hex Hall" pomimo tego, że
są "Zmierzchodopodne" są książką zdecydowanie dla młodzieży i tę granicę
się odczuwa - nie jest to książka dla dorosłych. Oczywiście Ci, którzy
lubią "Zmierzch" mogą przeczytać, jednak podejrzewam, ze również dojdą
do podobnych wniosków.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentuj komentuj :)