Nie lubię, nie oglądam, ale... czytam

     Jak wygląda wieczór meczowy w moim domu? Pan Mąż ogląda mecz, a ja siedzę z nim na kanapie i czytam. Siedzimy wspólnie, ale każdy robi to co lubi. Nigdy, niestety, nie umiałam w sobie wykrzesać w sobie większego entuzjazmu do piłki nożnej. Moim sercem na zawsze zawładnęła koszykówka i nie zostawiła miejsca na zbyt wiele. Potrafię emocjonować się meczami naszej reprezentacji i właściwie nic ponadto.
    Pojawienie się książki "Bundesliga. Niezwykła opowieść o niemieckim futbolu" przyjęłam z zaciekawieniem. Moja uwagę zwróciły zwłaszcza dwa zwroty reklamujące książkę:
    - "To nie naszpikowana datami, nazwiskami i pustymi liczbami historia niemieckich rozgrywek piłkarskich. Ta opowieść sięga znacznie głębiej – do samego wnętrza ligi."
   - "To żywa, pełna niezwykłych ludzkich historii opowieść. Lektura daleko wykraczająca poza sport."

    I pomyślałam wtedy, że za dużo nazwisk zepsuło mi lekturę biografii Phila Jacksona, a za to uwielbiam historię Rondy Rousey, a przecież o MMA nie wiem praktycznie nic, to dlaczego nie spróbować książki o piłce nożnej? Challenge accepted :)


     Całość książki opiera się na dosyć niezwykłym pomyśle - historia powstania Bundesligi pokazana jest przez pryzmat życia jednego człowieka - zawodnika, a później trenera Heinza Höhera. To dosyć ciekawy zabieg, ponieważ zwykle w biografiach nie odbiega się od ich głównego bohatera. W tym wypadku nie brak tu sytuacji, w których Heinza w ogóle nie ma. Na przykład Höher poszedł do domu, a drużyna robi coś w tym czasie - czytelnik jest obserwatorem obu tych sytuacji. Faktem jest jednak, że życie naszego bohatera i dzieje niemieckiej ligi są nierozerwalne i dlatego było możliwe stworzenie takiej książki.

     Opowieść otwierająca całą książkę jest wybrana genialnie - zdradzana jest czytelnikowi tajemnica, o której do tej pory nikt nie wiedział. Czy może być coś lepszego? Aż się ręce rwą do kolejnych stron - co jeszcze tam znajdziemy, jakie tajemnice poznamy?

    Na początku nie poznajemy żadnej (poza ta otwierającą). Kilkadziesiąt pierwszych stron ma przedstawić czytelnikowi postać Heinza - kim był, skąd się wywodził i jakie były początki jego kariery. Nie będę ukrywała - przez tę część trzeba po prostu przebrnąć, żeby dowiedzieć się z kim mamy do czynienia i co się tam w tym historycznym tle dzieje, ale żebym wstrzymywała oddech - no niestety nie. Ale jak ktoś czytał inne biografie to wie, że taka część jest zawsze i nie da się z niej zrobić super lektury (bywają wyjątki). Kiedy już przez to przebrniemy to wtedy dostajemy to co było obiecane. Historię, osobowości, skandale, tragedie. Nie ciągle, nie na każdej kartce, ale są momenty kiedy oczy się rozszerzają ze zdumienia, są też takie kiedy parskałam śmiechem (taktyka na trzy słowa mnie rozwaliła).

      Tak naprawdę ciężko jest coś powiedzieć kiedy dostajemy pół wieku sportowej historii na ponad 400 stronach i nie zdradzić szczegółów. Można tylko pisać właśnie takie utarte, schematyczne zdania. A ja dopiszę może, że w tych utartych, schematycznych zdaniach próbuję przekonać czytelników tej recenzji, że mają okazje przeczytać książkę o człowieku, który schematyczny nie był. Parę razy ktoś nazywa go ekscentrycznym i może zostańmy przy tym dyplomatycznym określeniu.


    Gdzieś w tle całej tej historii o futbolu niemieckim mamy wydarzenia światowe, zimy stulecia, osobiste tragedie. Dla kogoś takiego jak ja - osoby, która nie żyje sportem, jest w tym coś fascynującego. Tyle się dzieje, świat się zmienia, a piłka nożna jest. A nawet JEST! Nie da się tego nie docenić - tej siły sportu, który kocha cały świat. I to jest kolejny powód, dla którego polecam tę książkę.

Moja ocena: 6,5/10
Tytuł: Bundesliga. Niezwykła opowieść o niemieckim futbolu
Autor: Ronald Reng
Dla kogo: Dla miłośników piłki nożnej, ale naprawdę myślę, że właściwie każdy mógłby ją przeczytać. Doskonała na prezent.



Za książkę, jak zawsze pięknie i z uśmiechem, dziękuję 
wydawnictwu Sine Qua Non


Komentarze

  1. Kompletnie nie dla mnie. Ta "sportowa" część SQN w ogóle mnie nie interesuje. No chyba, że wydaliby coś o jeździectwie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Może niekoniecznie dla mnie choć czasem mecz sobie obejrzę , ale mój małżonek napewno sie zainteresuje () blog będę śledzić w poszukiwaniu czegoś co mnie zainteresuje . Pozdrawiam i zapraszam do mnie

    Czytankanadobranoc.blogspot.ie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentuj komentuj :)