Baśń o palanciku

     Pierwszy raz o książce "Robot w ogrodzie" usłyszałam w blogosferze. Recenzja blogerki była pełna zachwytu i zadowolenia. Blurb też był zachęcający. Po przeczytaniu książki, zanim ją zrecenzuję, postanowiłam napisać własny:

      "Ben jest palancikiem. Ma fajną żonę, ale tego nie docenia, więc żona odchodzi. Zanim jednak odejdzie w ich ogrodzie pojawi się dziwny robot. Palancik z sobie tylko znanego powodu postanawia się nim zaopiekować, co jest fajne, bo robot jest sympatyczny. Ben rozpocznie wielką podróż - jak myślicie? Czy przestanie być palancikiem?"

      Książka Deborah Install nie powala na kolana - nie jest literackim cudem. Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że będzie to książka w rodzaju "Alchemika" - prosta, lekko filozoficzna, wypełniona banałami "ku pokrzepieniu serc"  (proszę tego źle nie zrozumieć - uwielbiam "Alchemika"). Nie była. "Robot w ogrodzie" i "Alchemik" to dwie zupełnie różne bajki.

     Przede wszystkim bohater "Robota" to palancik - tak jak napisałam w moim streszczeniu. Nie palant - Ben nie jest postacią negatywną i po długim poszukiwaniu trafnego określenia dla tej dosyć irytującej postaci, stwierdziłam, że "palancik" będzie odpowiedni. Wiedzie sobie wygodne życie, które przypomina marzenie emeryta (proszę o wybaczenie emerytów - wiem, że to co teraz napiszę to paskudny stereotyp) - nie musi pracować, ma wygodny fotel z widokiem na telewizor i żonkę, która dostarcza mu pod nos posiłki. Do pracy nie pójdzie - no bo po co. Nie rozumie potrzeby żony, która pracować chce - przecież przez to nie może o każdej porze dnia podawać mu jedzenia. Tyle, że jest sympatyczny, czasem miły i towarzyski i ogólnie lubiany przez otoczenie. Po prostu palancik - fajnie z nim pogadać na imprezie, ale żyć w ten jego wegetatywny sposób już nie bardzo.

     Nagle, w jego ogrodzie pojawia się robot. Zaskoczony Ben postanawia się z nim porozumieć i między tymi istotami pojawia się iskra wzajemnej sympatii. Tang okazuje się być uszkodzony, a Ben wiedziony sobie tylko wiadomymi powodami wyrusza w podróż, żeby go uratować.

     Ta wspólna podróż człowieka i robota wiedzie czytelnika przez różne dziwne miejsca i intrygujących ludzi. W tym miejscu ciężko mi się rozpisywać, żeby nie zdradzić zbyt wiele. Moim zdaniem najważniejszą wartością tej książki są właśnie poszczególne etapy wędrówki naszych bohaterów. To właśnie spotkani ludzie i miejsca, w których pojawiają się Ben i Tang, są tym co ma wpływać na zacieśnianie się więzi tej dziwnej pary. No i oczywiście sprawić, że Ben odkryje, że jest palancikiem ;)

      "Robot w ogrodzie" mimo wszystko trochę mnie zawiódł. Nie wiem dlaczego - w końcu to sympatyczna historia, krzepiąca, napisane wcale nieźle. Może to moje oczekiwania sprawiły, że za dużo oczekiwałam. Książka Deborah Install jest przeciętna, może najwyżej dobrą książką. O tym, że ja przeczytałam zapomnę już za miesiąc, a miałam nadzieję, że będzie to powieść, o której będę jeszcze długo pamiętać.

Moja ocena: 5/10
Tytuł: Robot w ogrodzie
Autor: Deborah Install
Dla kogo: Dla tych, którzy akurat nigdzie się nie spieszą i chcą przeczytać jakąś spokojną książkę.

Komentarze