Idzie ku lepszemu :)

Kiedyś wpadłam na pomysł promowania książek, przez naklejanie reklam na produktach czystości typu domestos... Siedzi sobie człowiek w toalecie, nudzi mu się, powieść została koło łóżka, a komórka na stole. To sobie czyta z nudów składy środków czystości. Aż żal, że nie dołączyli jakiegoś małego wpisu o ciekawej książce, np. blurbu.
Oczywiście Internet i jego użytkownicy już dawno mówili o takim pomyśle - nie jestem jedyna, a podejrzewam, że raczej milionowa.
 
Dlaczego o tym rozmyślam? W Polsce jesteśmy zarzucani reklamami, książki jednak reklamuje się dość rzadko. A tu wczoraj, przyszły na filie prenumeraty prasy i co widzę? W "Party" nad perfekcyjnymi włosami pani Rozenek wielki napis: "Nowy cykl. Opowiadania najlepszych polskich pisarek".
 
I jakoś mi się tak milo zrobiło. 
 
Już nie mini-recenzyjka, gdzieś na ostatnich stronach o kulturze, ale osobny cykl z hasłem na okładce! Wiem, że pismo o ploteczkach nie będzie promowało Tokarczuk, Cieślak czy innych, ambitnych nazwisk tylko Michalak,Frączyk, Witkiewicz czy, autorkę pierwszego opowiadania z cyku, Sochę. 
 
Ale wiecie ziarnko do ziarnka :) . Czy fakt, że w czasopiśmie, którego artykuły składają się w 90% ze zdjęć, rozpoczynają cykl opowiadań nie jest optymistyczną wiadomością? Że w tym naszym, niskim czytelnictwie coś drgnęło, że jest nadzieja? Jasne - większość czytelniczek "Party" raczej nie rzuci się do księgarń i bibliotek, ale kilka na pewno. Po paru "Steelkach" i "Michalakowych" podrzuci się im Jane Austen, potem może felietony Masłowskiej... Będzie dobrze :)
 
Co do samego opowiadania - jest urocze i trochę przesadzone.  
Marianna jest zupełnie niedzisiejszą 27-latką, żyje bez pośpiechu, lubi stare rzeczy i nie przebiega na pasach, bo światło ma się zaraz zmienić. Poczeka. Od razu można ją polubić, wyobrazić sobie ją jako naszą dobrą znajomą, do której się wpada na herbatę.
Oczywiście jakieś tam zaplecze finansowe ma, jak to u większości bohaterek tego typu książek, praca musi być "luźna", żeby w odpowiednich godzinach zestawić ją z tym "Kimś". 
"Ktoś" jednak nie pojawia się w pierwszej części opowiadania, pojawia się za to tajemnicza książka i zapowiedź kolejnej części.

Całość wydaje się być bardzo słodka, ale chętnie przeczytam sobie kolejną część - po "Rosole z kury domowej" mam raczej zaufanie do tej pisarki. Napisałam też, że to opowiadanie jest "przesadzone" - w pierwszej części nie dostaliśmy wiele informacji, poza przedstawieniem nam Marianny i intrygującym zakończeniem. To właśnie główna bohaterka jest "przesadzona" - brakuje jej tylko wianka na głowie i spódnicy z trawy. Typ romantycznej nastolatki, co trochę mi nie pasowało, bo dziewczyna już dawno nastolatką nie jest. 
Cóż - poczekamy, zobaczymy. Ja poczekam bardzo chętnie.

Ps. I ta reklama nowej powieści na całą stronę - po-zy-ty-wneee!


Komentarze

  1. Hej, czy mam wrażenie, że opowiadanie urwało się w połowie i w kolejnych numerach były już inne? Czy ja coś przeoczyłem

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentuj komentuj :)